niedziela, 1 kwietnia 2012

Could you make me kiss you: ROZDZIAŁ ÓSMY

Okej, to jest chyba najbeznadziejniejszy rozdział jaki udało mi się napisać. Przepraszam, ale staram się to wszystko jakoś wydłużyć i średnio mi to wychodzi. No nic. Obiecuję poprawę i wgl, ale endżoj >.<
________________________________________________

Niedziela
Nie wiem co się ze mną dzieje.
Z jednej strony chce żeby Gee wrócił, a z drugiej. .. mam Ronniego.  W sensie jako przyjaciela oczywiście...No wiesz, w jakiś sposób zawiodłem się na Gerardzie...więc

-Halo? - podniosłem telefon do ucha.
- Chcesz może się spotkać? - głos Ronniego jakoś dziwnie mnie... cieszy?
To chyba złe słowo.
- Znowu masz zamiar mnie upić?
- Oh wypraszam sobie. To Rick ci dolewał. To jak?
- No okej... a gdzie i kiedy?
- Za jakieś 5 minut będę pod twoim domem. - że coooo?!
- Ale ja jestem w piżamie!
- Mnie to nie przeszkadza. I tak cię w niej widziałem.- oh. .. no tak. A weź spadaj.
Rozłączyłem sie i dołożyłem telefon na biurko.
Poranny prysznic w 5 minut?
Niemożliwe.
Czas na pobicie własnego rekordu.
Do łazienki!
- Fraaaaaank! Masz gościa!
No i sie nie udało. Jak zejdę w ręczniku to sie chyba nie obrazi...
- Cześć- pomachałem ręką do chłopaka,  drugą za to przytrzymywałem ręcznik.
- No w ręczniku mnie jeszcze nikt nie przywitał.
- Trzeba było iść wolniej.  No to chodź na górę.
Weszliśmy do mojego pokoju i od razu poszedłem do szafy z zamiarem wybrania jakiś ciuchów.
Otworzyłem drewniane drzwiczki i nadal jedną ręką trzymając ręcznik, starałem sie znaleźć ubranie.
- Pomóc?- Ronnie stanął obok z uśmiechem.
- Wyjmij tą czarną.
- Czarną. Zawsze nosisz czarne.  Założyłbyś coś innego- aj idź ty!  Może podwinięte spodnie co?
- Podaj czarną.
- Załóż cos innego.
- Nie.
- Proszę.
- Nie.
- Proszę.
- Ni...- Ronnie wpił sie w moje wargi jakby kurde nie wiem co ja był. Co on kurwa mysli?!
- Ronnie. ..- odsunąłem go od siebie- potrzebuje przyjaciela, nie chłopaka.
- Przepraszam ja. .. Frank,  nie pamiętasz nic z piątku? - No tak.  Czyli to rzeczywiście z nim sie całowałem przed wejściem do domu.
No to juz na 100% wiem, że choć szatyn ma ojca-homofoba, jest taki jak ja...
Ale to chyba nie za dobrze.
- Nic.
- Mhm... dobra,  ubierz się i idziemy- czyli jaśniepan nie raczy mi wytłumaczyć o co chodzi.
- No juz- wyciągnąłem koszulkę 'Black Flag' i czarne rurki i poszedłem do łazienki.
Po kilku minutach byłem gotowy i wszedłem do pokoju oznajmiając,  iż możemy ruszać.
- Frank...?
- Mmm?
Po co zakłócasz ta piękną cisze?!
- Nie wkurzysz sie jak ci powiem,  ze znów spotykamy sie z Rickiem i Olim? - to chyba nie bylo to co chciał powiedzieć...
- Nie.  W piątek było chyba okej.
- Chyba?
- Mało co pamiętam- sprostowałem.
Chłopak zaśmiał sie.
- Frankie! - blondyn imieniem Rick rzucił sie na mnie i pocałował kącik moich ust.
Dobra,  zaczynam bać sie tego gościa.
- To jak jesteście juz razem? - Kurwa,  co ja musiałem wtedy robić?!
- Rick,  on nic nie pamięta. - stwierdził szatyn ze smutkiem.
- Wisiałeś na nim cały wieczór...
- No i wygadywałeś różne ciekawe rzeczy. - wtrącił sie Olie.
- Prawie zaciągnąłeś go do łóżka- blondyn zaczął śmiać sie jak głupi, za to ja zdębiałem.
NIGDY WIĘCEJ ALKOHOLU W ICH OBECNOŚCI.
- Dobra,  dajmy mu spokój.- gratuluję wyczycia Olie. - A tak w ogóle,  to jeszcze mamy tu Mikey'ego.- chłopak w okularach spojrzał w naszą stronę.- miał mi pomagać z matmą ale jakoś nie szło a tak poza tym to chłopak mojej siostry.
- Mikey. .-najpierw podał rękę mi, a potem reszcie.
Popatrzył sie jeszcze na mnie przez chwilę, dość dziwnym wzrokiem... Coś było w nim... znajomego?
Ale skąd mógłbym go znać?
- To gdzie dziś idziemy?- Jeśli Rick ma przez to rozumieć 'Gdzie tym razem pozbawimy Franka godności' to ja zostaję tutaj.
- No to chodźcie do mnie- uśmiechnął się Ronnie.- Gratuluję panie kolego, zabierać NAS do domu homofobów.-Rodziców nie ma, więc raczej mnie nie wydziedziczą za sprowadzanie do domu.., takiego... towarzystwa.- sprostował, kiedy zobaczył jak wszyscy się na niego patrzą.
- TO DO RONNIEGO!- zakomenderował Rick i ruszył przed siebie.
                      Jezu, nigdy więcej nigdzie z tymi ludźmi. Jak można iść tak, że słyszy nas całe miasto? Jak widać da się.
- Muszę kupić fajki. Ej, chce ktoś piwo? To ten miły pan pewnie nam pomoże, jak odpalimy mu jedno- Oliver wskazał na bardzo uroczego pana, który siedział przed sklepem.
- To idź się z nim dogadaj.- Z kim ja żyję?! Nie no na serio, jeśli jeszcze raz doprowadzą mnie do takiego stanu jak wczoraj, to normalnie komuś przypierdolę.
No i tak wyszliśmy ze sklepu trzymając w rękach po dwie puszki piwa... Jak to dobrze, że tylko dwie.
Doszliśmy do wielkiej ozdobnej bramy, odgradzającej od ulicy gigantyczny  biały dom, obok którego znajdował się basen także pokaźnych rozmiarów. No i naturalnie ogród, którego pozazdrościłby prezydent.... No pięknie. I do takiego domu wpuścić ich?
Zła decyzja. Zdecydowanie.
- No to... rozgłoście się- Uśmiechnął się Ronnie, otwierając drzwi.- A ty chodź- pociągnął mnie za rękę.
- UUUUU... No chodźcie zostawmy ich- Rick to kolejna osoba, którą pozbawię głowy za pomocą miecza świetlnego.. kiedy go sobie wreszcie sprawię.
Ronnie zgromił wzrokiem towarzysza i nakazał im iść do salonu, a mnie pociągnął do łazienki. DO ŁAZIENKI?!
- Frank... Po pierwsze to przepraszam. Ja po prostu...po prostu mi się podobasz... Nie chcę być tylko przyjacielem.- Wow... No to cudnie, nieprawdaż?
- No ale... wiesz, że jak tylko będę miał możliwość to znajdę Gerarda...
- Przecież gdyby na prawdę cię kochał to by cię nie zostawił..- I znów ta poważna część mojego życia? Błagam nieeee, ja nie chcę!
Ale miał rację... Czemu wyjechał? I czemu nie chciał mi powiedzieć jaki jest powód?
A może z Ronniem będzie mi lepiej? Nie musiałbym się aż tak z tym kryć. Miałbym go codziennie w szkole. No przecież to byłoby takie proste. Zatkać dziurę w sercu po Gerardzie właśnie Ronniem...
- No wiem...- wyjąkałem , a szatyn otoczył mnie ramieniem. Nic więcej.. tylko przytulił.- Ale daj mi trochę czasu...- dodałem, na co on skinął głową w zrozumieniu.
- Dobra, chodź, bo jak znajdą barek to będzie kiepsko.
No cóż, jednak chłopcy byli dość... sprytni i znalezienie alkoholu zajęło im tylko chwilę
- Masz Frankie- Rick podał mi butelkę wódki. Jak on to zrobił, że nie zostało w niej już prawie nic- No masz- chłopak tak mocno ruszył butelką, że wszystko, cała jej zawartość... niewielka bo niewielka, ale wylała się na moją koszulkę. 
Jak ja kocham tego chłopaka.
- Kurwa, Rick!
- Ups. Przepraszam- no tak jeszcze ściągaj ze mnie koszulkę. Ja pierdole idę się powiesić. Rozbiera mnie facet, którego znam dwa dni, z czego ostatniej imprezy nie pamiętam.
- Zostaw mnie- zrzuciłem jego ręce z siebie i poprawiłem bluzkę.
- Chodź, dam ci coś do przebrania- Ronnie znów złapał mnie za rękę i gdzieś pociągnął.
- Nie trzeba.
- Chcesz iść do szkoły cały śmierdzący wódką?-Pewnie. To takie nowe perfumy. A to jutro szkoła?!
Żesz kurwa, ja się zabiję.
- Jezu, jutro poniedziałek. To ja.. chyba do domu wrócę..
- Nie no błagam. Jest w pół do dziesiątej. Śpij u mnie.- Ta propozycja jest trochę... niepokojąca.
- Nie mam nic ze sobą.
- No ciuchy ci pożyczę.
- Nie na serio. Wrócę do domu- chłopak załapał mnie za ramię.
- Zostań. Proszę. Mam jakieś czarne t-shirty- wyszczerzył się
- Dobra, niech będzie. Ale śpię daleko od ciebie- no nie myśl sobie, że będę spał w jednym łóżku z tobą. Tak pięknie nie będzie.
- Okej, okej- zasmiał się.- Może być koszula?
- Wszystko jedno- wzruszyłem ramionami, na co chłopak rzucił we mnie czymś.. różowym?! 
Posłałem mu jedno z tych morderczych spojrzeń, najczęściej kierowanych do mojego ojca.
- No, już żartowałem. Masz tą- wyszczerzył się i podał mi czerwono-czarną koszulę w kratę.
- Dzięki- odpowiedziałem i szybko zmieniłem ubranie, po czym zszedłem do salonu i usiadłem obok niegroźnego osobnika imieniem Mikey. Ten podsunął mi butelkę piwa i jeszcze raz spojrzał na mnie.
Tak. W tym wzroku było coś znajomego. Nawet bardzo znajomego...
- Dobra, słuchajcie- chłopak podniósł się- jadę do domu, powieźć kogoś?- No i to jest moja szansa na wydostanie się stąd. 
- Mnie- odpowiedziałem, natychmiast podnosząc się do pozycji stojącej.
- Obiecałeś, że zostaniesz- stwierdził Ronnie. No miał rację, ale jutro szkoła i w ogóle.
- Ale...
- Zostajesz!- krzyknął kompletnie pijany Rick i złapał mnie za rękę.
- No właśnie- zgodził się Olie, tym samym zatwierdzając moje niejechanie do domu. 
I ja mam tu z nimi spędzić całą noc?
- To pa- rzucił Mikey i wyszedł.... nadal na mnie patrząc. Czyżby i on mnie skądś kojarzył? No ale skąd?
Usiadłem na łóżku Ronniego i spojrzałem na ścianę.
Ściana jak ściana. Beżowa i pusta.
Jak mozna mieszkać w tak pustym i czystym pokoju?
Mój kąt w domu wyglada jak wielkie wysypisko śmieci. Ściany zaklejone sa w całości plakatami, nawet nie pamiętam jaki dokładnie mają kolor, ubrania porozrzucane na każdym centymetrze kwadratowym i tyko kawałek podłogi wokół gitary byl czysty, kiedy pokój Ronniego wygląda jak sterylny pokój szpitalny...
No cóż, przy takich rodzicach to nie ma co się dziwić.
- Śpij, do szkoły jutro- Ronnie posłał mi promienny uśmiech.
- Mówisz jak moja mama. I lepiej ogarnij tych tam na dole, bo ci ze dwójkę zdemolują cały dom- skwitowałem.
Kiedy wreszcie zostałem sam  podszedłem szybko do mojej torby, która leżała na podłodze i otworzyłem ją.
Po jaką cholerę ja brałem ze sobą ten zeszyt?!
Kurde, on już się stał nieodłącznym przedmiotem w mojej torbie, jak papierosy czy telefon…

Niedziela
Nie będę kłamał, nie mam o czym z tobą rozmawiać… Mam pisać ci o tym czy jest mi aktualnie dobrze czy źle? Nie no błagam. Gdybyś żył, sam stwierdziłbyś, że jesteś idiotą.
Tak, tak. A jutro pierdolnę wpis a’la niezrównoważona nastolatka. Ty mnie niszczysz. TAK TO WSZYSTKO TWOJA WINA!
Dobranoc.
PS. Ciekawe jak rodzice mnie zabiją za to, że nie wróciłem do domu na noc…
__________________________________________
Nawet nie chciało mi się sprawdzać czy są błędy -.-

3 komentarze:

  1. haha, "Ciekawe jak rodzice mnie zabiją za to, że nie wróciłem do domu na noc…" rozbiłaś mnie |D kupią miecz świetlny, zabiją Frania a potem mu go dadzą, żeby zabił Rick'a ~
    tarararam, wiem, mam zajefajne pomysły czasami. ale co poradzę, że po waszych tekstach siada mi system? |D
    no dobra, starczy mojej głupoty, nie muszę jej przecież każdemu pokazywać, nieprawdaż? no to tak.. lubię na pewno, kiedy bardziej się rozpisujesz i kiedy jest więcej Gerard'a ale mogę ci to podarować na rzecz Ronnie'go, bo go lubię. ale muszę przyznać, że Franek ma świetne towarzystwo, same gejaski. biedny Moikoi. no, to pisz dalej, bo tak w ogóle to mi się podobało. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jest super !! Niech Gerard wraca szybko, bo ten nowy kolega Franka to niedługo go omami i będzie kłopot. Może Mikey wie dlaczego Gee wyjechał i powie frankowi? Proszę niech tak będzie, a to coś niech będzie jakieś fajne ^^ Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHANIE! ZARAZ CI W DUPE WPIERDOLE! TO JEST GENIALNE,BOSKIE,EPICKIE! BOZE,CHCE DALEJ. JAK NAJSZYBCIEJ CHCE NASTEPNY ROZDZIAL.
    KOCHAM TOOOOO I CIEBIE! ups,CapsLock <3 Kocham Cie,piszaj dalej :*

    OdpowiedzUsuń