poniedziałek, 28 maja 2012

Could you make me kiss you #2: ROZDZIAŁ DRUGI

Tym razem naprawdę wyszedł słaby. Obiecuję poprawę, ale zwyczjanie stwierdziłam, że dawno nic nie wstawiałam i że wypadałoby jednak coś zrobić. No i macie rozdział :>
_________________________________________


Dzień dobry, mój papierowy kolego. Co jak co, ale na pisanie to niestety czasu nie mam. Edukacja wzywa, więc należy się ruszyć i przygotować się do opuszczenia domu.

Podreptałem jak co rano do łazienki i odkręciłem wodę pod prysznicem, po czym zrzuciłem z siebie piżamę, jaką były bokserki i zwykły biały t-shirt, po czym stanąłem pod strumieniem ciepłej wody i szybko umyłem całe ciało. Cały obciekający wodą, wyszedłem spod prysznica, wytarłem się i stanąłem przed lustrem, biorąc do ręki szczoteczkę do zębów. Naturalnie wymyłem dobrze moją zacną szczękę i poszukałem n gdzieś na półce kredki do oczu, jednak nie dane było mi jej w tym czasie użyć, bo zaraz usłyszałem zdecydowanie zbyt głośny krzyk zza drzwi.
- FRANK!- boże, co mu jest? Ja czasem szczerze nie rozumiem Gerarda. Z pewnością nie dzieje się nic strasznego, a ten drze mordę jakby co najmniej chcieli go zabić.
Poprawiłem ręcznik, który zawiązałem sobie w pasie i otworzyłem drzwi, patrząc na Gerarda z lekką niechęcią. Nawet pomalować mi się  nie da.
- No i czego chcesz?
- Moja matka ma zamiar tu przyjechać.- wydusił spanikowany.
Nie żeby coś, ale ja nie widzę w tym jakiegoś wielkiego dramatu…
- No ale co w tym takiego strasznego?
- Taki tam nieistotny fakt związany z moim życiem…ONA MYŚLI, ŻE MIESZKAM TU Z DZIEWCZYNĄ- dokładnie zaintonował każde słowo tej ważniejszej części wypowiedzi.
- Słucham?!- Ale tak na serio, jak można nie powiedzieć matce przez tyle czasu o takiej rzeczy. Zaczynam myśleć, że z moim chłopakiem nie jest do końca w porządku… oczywiście na tle psychicznym.
- No bo… jakoś tak nie było okazji…
- Człowieku masz dwadzieścia trzy lata i jeszcze boisz się własnej matki?
- No nie tyle co boję.. tylko ona jakoś nie specjalnie jest za gejowskimi związkami… I widzisz.. jeśli ona tu przyjedzie, to trzeba udawać, że jesteś tylko moim lokatorem- uśmiechnął się debilnie i spuścił głowę. Ja mu ją kiedyś urwę..
 Oh, jak ja go kocham.
- O a może ubiorę się w sukienkę i będę udawał twoją dziewczynę?!- naprawdę mnie wkurzył. No jak on tak mógł.
- Aż tak nie musisz….
- Wierz mi wolę to niż unikanie cię przez kilka dni, ale JAK WOLISZ- zamknąłem przed nim drzwi, a potem dokończyłem się malować i wyszedłem z łazienki. Podszedłem do szafy i szybko wybrałem ciuchy, po czym skierowałem się do kuchni, by jak co dzień wlać w siebie wielki kubek kawy.
Kiedy stałem przy blacie i sypałem do kubka cukier, Gee podszedł do mnie i połozył mi ręce na biodrach, a ja natychmiast zdjąłem je.
- Przecież jestem tylko współlokatorem- oznajmiłem nie odwracając się do chłopaka. Tak, teraz będzie foch. O i to jest kolejna rzecz, która się nie zmieniła : nadal focham się jak nastolatka i to właśnie najczęściej na Gerarda.
- Oj Frankie, proszę…. No weeeeź- spróbował jeszcze raz mnie przytulić, ale ja tylko wypiłem zawartość kubka i szybko odszedłem do drzwi- Pa- rzuciłem sucho i po paru minutach pakowałem się do samochodu, po czym ruszyłem w stronę świątyni edukacji.
                Jak zwykle, gdy wszedłem przez frontowe drzwi, podeszły do mnie Alicia z Jamią i razem poszliśmy na wykłady. Ehhh, jakie to wszystko było nudne. Jedyne czemu to służyło to tworzenie koślawych rysunków na kartkach, które powinny być zapisane notatkami… tak jak kartki Jamii, które zawsze pożyczałem od niej dzień przed egzaminem i nie wiem jakim cudem każdy zaliczałem. Jestem bogiem… Taka prawda.
- Chodź z nami na kawę- zaproponowała Alicia, kiedy mogliśmy już wyjść z uczelni. Szczerze, wolałem wrócić do domu i położyć się na kanapie obok mojego kochanego chłopaka, ale wiedziałem, że jeżeli jego matka już tam jest, moje plany legną w gruzach. A że jestem tylko współlokatorem Gerarda, mogę wrócić sobie nawet o 2 w nocy i nic mu do tego.
- Okej- odpowiedziałem z uśmiechem i ruszyłem za przyjaciółkami. Doszliśmy do niewielkiej kawiarni, umiejscowionej kilkaset metrów od szkoły i zajęliśmy jeden ze stolików, przy których stały kolorowe kanapy. Rozsiadłem się na jednej z nich, obok mnie usiadła naturalnie Jamia, a naprzeciw nas jej kumpela, która bacznie obserwowała nasze zachowania, w sumie nie wiem dlaczego. Jeśli ona chce nas zeswatać to niech nawet nie próbuje… Bo choćby odebrali mi wszystkie moje  żelki i kawę to się NIE DAM!
- Frank… A hmmm… Ty tak na serio z tym tam tamtym… no- brunetka siedząca przede mną zaczęła wymachiwać rękami, próbując się wysłowić, kiedy jej koleżanka wstała i udała się, najpewniej do łazienki.
- Gerardem- pomogłem dziewczynie.- Tak na serio, a czego chcesz?
- Żebyś mnie uratował. Odkąd zaczęłyśmy studia i Jamia cię zobaczyła gada tylko o tobie. Ciągle, ohh jaki ten Frank jest piękny, Alicia zrób coś, czemu on jest gejem- przedrzeźniała znajomą- Wiesz jak to jest słuchać o tobie dzień w dzień, godzina w godzinę i tak do wyrzygania… - spojrzała na mnie z niesmakiem i nadzieją w oczach.
- No cóż…. Nic na to nie poradzę- No jak ja niby mam jej pomóc… Zaprosić Jamię na randkę-ściemę i udawać, że jest fajnie… Nie ma mowy. Nie chodzi mi o to, że jest brzydka, czy jakaś odrzucająca, po prostu, ludzie po pierwsze jestem gejem i mam chłopaka, po drugie nie jestem jakimś chłopcem do pocieszania nieszczęśliwie zakochanych studentek.
- Ale proszę… To chociaż daj jej wreszcie do zrozumienia, że totalnie cię ona nie obchodzi…. Jako dziewczyna- To moja orientacja seksualna nie jest wystarczającym dowodem na moje niezainteresowanie?
- I nie wystarcza jej to,  że mam chłopaka?- zaśmiałem się.
- Nie- odpowiedziała poważnie dziewczyna, na co ja spojrzałem na nią z lekkim zdziwieniem. Jamia jest uparta. Nie ma co.
- Łał… Ale co ja niby….- przerwałem, bo do stołu wróciła, bohaterka naszej rozmowy.
- O czym gadacie?- spojrzała na nas z uśmiechem. Całkiem ładnym, trzeba przyznać.
- O tym, że Frank chciałby z tobą iść do kina- CO KURWA?! Jaka z niej…… zła kobieta.
- Naprawdę? – Oczy Jamii w jednej chwili rozświetliły się nadzieją. Boże, ja na serio tak na nią działam? Łał…
- Tak. Tylko nie wiedział co na to powiesz- odpowiedziała za mnie Alicia i posłała mi triumfalne spojrzenie.- To wiecie co? Zostawię już was i wrócę grzecznie do domu…
- Ale…. – zacząłem, chcąc się jakoś jeszcze wybronić, jednak brunetka z uśmiechem pomachała do nas szczupłą dłonią i wyszła z kawiarni.- Jamia… ja… Bo… Wiesz, że to tylko takie przyjacielskie spotkanie?- spytałem, kiedy zobaczyłem jak ona teraz na mnie patrzy. Tyle uwielbienia w jednym spojrzeniu jeszcze nie widziałem. Mówię poważnie.
- Pewnie… przecież ty masz chłopaka- stwierdziła powoli.. Nagle wpadłem na genialny plan. Gerard przełamie się i powie matce co i jak, kiedy będzie zazdrosny. Z a z d r o ś ć – to jest klucz to zgnębiania wytrzymałości psychicznej mojego chłopaka. Okropny jestem, wiem.
- Ale jak chcesz, możemy pójść do mnie- uśmiechnąłem się. Chyba nie muszę wam tłumaczyć jak działa mój podły umysł.
 ***
Otworzyłem drzwi i wpuściłem przez nie tryskającą szczęściem dziewczynę.
- To ty Frankie?- usłyszałem głos chłopaka i za chwilę pojawił się przede mną mój ukochany brunet. Wy nawet nie wiecie jak wielką miałem ochotę, żeby się na niego rzucić i pocałować te jego wąskie różowe wargi. Czemu on musiał być taki ładny wtedy, kiedy próbowałem udawać obrażonego?
Brunet nachylił się i chciał mnie pocałować, jednak ja teatralnie odwróciłem głowę i odsunąłem Gerarda od siebie.
- Cześć- przywitałem się z wrednym uśmiechem i szybko odwróciłem do  stojącej obok dziewczyny.- Chyba wiesz, że to Jamia, więc przedstawiać was sobie nie trzeba, bo Jamia też wiesz, że to mów WSPÓŁLOKATOR Gerard- powiedziałem jak zwykle bardzo składnie, kładąc wieeeeelki nacisk na jak wiecie, najważniejsze słowo w tej wypowiedzi.
Gerard podał dziewczynie rękę i ze sztucznym uśmiechem zaprosił do kuchni, gdzie jak się okazało, siedziała sobie blond kobieta i łypała na wszystko swoimi matczynymi oczami.
- Oh, to twoja dziewczyna, Gerry?- zapytała patrząc na Jamię, na co bruneta jakby olśniło i w jednym momencie przyciągnął Jamię do siebie i przytulił ją.
- Tak- odpowiedział zadowolony, ale nie z powodu, ze właśnie posiadł dziewczynę, lecz z powodu, że zniweczył mój misterny plan.
- Tak pewnie, to jego dziewczyna. Bo kogo tu obchodzą moje uczucia?!- westchnąłem głośno i sięgnąłem do lodówki po mleko. Gerard spojrzał się na mnie złowrogo, a Jamia, zaskoczona tym co się tu dzieje, patrzyła z przerażeniem na matkę mojego chłopaka.
Kiedy wszedłem  z kuchni usłyszałem tylko jak blondynka pyta: ‘A temu o co chodziło?’ i poszedłem z miską płatków do naszej sypialni.
Posiedziałem tak chwilę, bawiąc się własnym jedzeniem, mieszając je w kółko, kiedy wreszcie brunet otworzył drzwi i usiadł obok mnie na łóżku.
- Przepraszam- powiedział cicho, a ja nawet nie drgnąłem- Frankie…- położył mi rękę na ramieniu.
- Wracaj to dziewczyny i matki- stwierdziłem oschle.
- Nie bądź taki… Ona niedługo wyjedzie i wszystko będzie tak jak wcześniej. Nie chcę się z tobą kłócić przez moją matkę. Tak będzie lepiej. Zależy mi na tobie, a ty to ignorujesz.
- Przestań pieprzyć- włożyłem sobie do ust łyżkę z płatkami i wlepiłem wzrok w ścianę- Gdyby ci zależało, to byś jej powiedział- skwitowałem i kiedy zobaczyłem, że o dziwo już zjadłem, wstałem i wyszedłem z pokoju, z zamiarem odłożenia miski do zlewu.
- Pójdę już- usłyszałem głos Jamii i uśmiechnąłem się do wychodzącej z kuchni dziewczyny.
- Przepraszam- wyszeptałem i z głupią miną odprowadziłem znajomą do drzwi.
- O co….
- Jutro ci wyjaśnię- zamknąłem za nią drzwi i wróciłem do kuchni.
- Frank- przedstawiłem się, bo jakoś wcześniej nie miałem okazji. Kobieta zignorowała mój naprawdę szczery i serdeczny gest  i wbiła wzrok w jakiś niewiadomy punkt. Westchnąłem i znów wyszedłem z pomieszczenia.
- No proszę- Gerard stanął przede mną w korytarzu.
- Daj spokój.
- Możecie przenieść moje rzeczy do pokoju?- Obok nas pojawiła się blondynka i wskazała na walizki.
- Pewnie. To… możesz spać w u Franka w pokoju a ja jakoś przeżyję spanie we dwóch w moim łóżku z. On chyba też się bardzo nie zezłości- mrugnął do mnie brunet i wziął walizki.
- Chcesz spać z chłopakiem w jednym łóżku? To nienormalne. Nie będziesz mu zawracał głowy. Ten tydzień możesz spać na kanapie.
- TYDZIEŃ?!- wrzasnęliśmy razem z przerażeniem.
- Muszę trochę pobyć z synem- wyjaśniła.
- To miłego spania na kanapie… GERRY- stwierdziłem z ironią i poszedłem do ‘mojego’ pokoju.
Chwilę potem umyłem się i wszedłem pod kołdrę, do łóżka, którego nikt nigdy nie używał. Stało sobie bezużyteczne i czekało właśnie na taką chwilę.
- Możemy pogadać?- brunet w samych bokserkach, z kołdrą i poduszką pod pachą spojrzał na mnie ze skruchą.
- A mamy o czym?- zapytałem. Naprawdę chciałem go teraz mocno pocałować, ale byłem na niego zbyt zły, żeby dać za wygraną. Kiedy zobaczył mój stosunek do zaistniałej sytuacji, odwrócił się na pięcie i trzasnął moimi drzwiami.
Westchnąłem smutno i jak zawsze sięgnąłem po zeszyt.

Ja nie wiem. Zwyczajnie nie wiem już co i jak. Czemu ja jestem taki głupi, że nie kazałem mu położyć się obok mnie i spać tutaj? Debil ze mnie.
No nic… może coś ciekawego mi się chociaż przyśni.
Dobranoc.
________________________________________
Bardzo krótki, ja wiem, ale jakoś szczerze nie mogę wymyśleć czegoś ciekawszego :<

5 komentarzy:

  1. nie wiem, co ci sie w nim nie podoba, serio. nawet ja, co lubie sie przyczepic czasem stwierdzam, ze pomijajac kilka bledow byl naprawde dobry. serio. moj telefon az sie wiesza, tak mu sie podobalo. <3

    / savemesorrow

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest cudowne! Widzę, że wsadziłaś złą matkę Gerarda, jako powód fochania się Frania. I dobrze. W końcu… miłość musi przejść wiele upadków XDDD [fools-for-love.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie zauważyłam,z ę ni skomentowałam tego odcinak... Nie wiem jak to się mogło stać, ale już nadrabiam zaległości ;] Jak Franek mógł tak potraktować Gerad? Ten jeszcze taki skruszony przyszedł... A ta matka tez się tak nagle wpier papier między nich. Z jednak strony jakby Żerard powiedział jej byłoby łatwiej ... No ale pisz dalej i mam nadzieję, ze mój komentarz popchnie Ciebie do dalszego pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny nowy wygląd .Franek się focha na Gerdzia niedobrze. A ta mamuśka co tak się wpieprzyła pomiędzy nich ? Niech Żerard się przełamie i jej powie ze Fochmen to jego ukochany.Tak będzie lepiej..oby

    OdpowiedzUsuń
  5. uuu, nieładnie... Biedni Gee i Frank. Będą musieli się jakoś "ukrywać" przez ten tydzień, co pewnie im nie wyjdzie...
    btw. Teraz tak wpadłam na twojego bloga i muszę przyznać, że jest zajebisty. I oczywiście ciekawy! Czytam go i nawet nie wiem, kiedy skończyłam:( Ja chcę więcej!!!!!! Daj szybko nexta;]
    ~~Frerard~~
    http://youll-be-my-detonator-frerard.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń