_________________________________________
Dzień dobry, mój papierowy kolego. Co jak
co, ale na pisanie to niestety czasu nie mam. Edukacja wzywa, więc należy się
ruszyć i przygotować się do opuszczenia domu.
Podreptałem
jak co rano do łazienki i odkręciłem wodę pod prysznicem, po czym zrzuciłem z
siebie piżamę, jaką były bokserki i zwykły biały t-shirt, po czym stanąłem pod
strumieniem ciepłej wody i szybko umyłem całe ciało. Cały obciekający wodą,
wyszedłem spod prysznica, wytarłem się i stanąłem przed lustrem, biorąc do ręki
szczoteczkę do zębów. Naturalnie wymyłem dobrze moją zacną szczękę i poszukałem
n gdzieś na półce kredki do oczu, jednak nie dane było mi jej w tym czasie
użyć, bo zaraz usłyszałem zdecydowanie zbyt głośny krzyk zza drzwi.
- FRANK!-
boże, co mu jest? Ja czasem szczerze nie rozumiem Gerarda. Z pewnością nie
dzieje się nic strasznego, a ten drze mordę jakby co najmniej chcieli go zabić.
Poprawiłem
ręcznik, który zawiązałem sobie w pasie i otworzyłem drzwi, patrząc na Gerarda
z lekką niechęcią. Nawet pomalować mi się
nie da.
- No i czego
chcesz?
- Moja matka
ma zamiar tu przyjechać.- wydusił spanikowany.
Nie żeby
coś, ale ja nie widzę w tym jakiegoś wielkiego dramatu…
- No ale co
w tym takiego strasznego?
- Taki tam
nieistotny fakt związany z moim życiem…ONA MYŚLI, ŻE MIESZKAM TU Z DZIEWCZYNĄ-
dokładnie zaintonował każde słowo tej ważniejszej części wypowiedzi.
- Słucham?!-
Ale tak na serio, jak można nie powiedzieć matce przez tyle czasu o takiej
rzeczy. Zaczynam myśleć, że z moim chłopakiem nie jest do końca w porządku…
oczywiście na tle psychicznym.
- No bo…
jakoś tak nie było okazji…
- Człowieku
masz dwadzieścia trzy lata i jeszcze boisz się własnej matki?
- No nie
tyle co boję.. tylko ona jakoś nie specjalnie jest za gejowskimi związkami… I
widzisz.. jeśli ona tu przyjedzie, to trzeba udawać, że jesteś tylko moim
lokatorem- uśmiechnął się debilnie i spuścił głowę. Ja mu ją kiedyś urwę..
Oh, jak ja go kocham.
- O a może
ubiorę się w sukienkę i będę udawał twoją dziewczynę?!- naprawdę mnie wkurzył.
No jak on tak mógł.
- Aż tak nie
musisz….
- Wierz mi
wolę to niż unikanie cię przez kilka dni, ale JAK WOLISZ- zamknąłem przed nim
drzwi, a potem dokończyłem się malować i wyszedłem z łazienki. Podszedłem do
szafy i szybko wybrałem ciuchy, po czym skierowałem się do kuchni, by jak co
dzień wlać w siebie wielki kubek kawy.
Kiedy stałem
przy blacie i sypałem do kubka cukier, Gee podszedł do mnie i połozył mi ręce
na biodrach, a ja natychmiast zdjąłem je.
- Przecież
jestem tylko współlokatorem- oznajmiłem nie odwracając się do chłopaka. Tak,
teraz będzie foch. O i to jest kolejna rzecz, która się nie zmieniła : nadal
focham się jak nastolatka i to właśnie najczęściej na Gerarda.
- Oj
Frankie, proszę…. No weeeeź- spróbował jeszcze raz mnie przytulić, ale ja tylko
wypiłem zawartość kubka i szybko odszedłem do drzwi- Pa- rzuciłem sucho i po
paru minutach pakowałem się do samochodu, po czym ruszyłem w stronę świątyni
edukacji.
Jak zwykle, gdy wszedłem przez
frontowe drzwi, podeszły do mnie Alicia z Jamią i razem poszliśmy na wykłady.
Ehhh, jakie to wszystko było nudne. Jedyne czemu to służyło to tworzenie
koślawych rysunków na kartkach, które powinny być zapisane notatkami… tak jak
kartki Jamii, które zawsze pożyczałem od niej dzień przed egzaminem i nie wiem
jakim cudem każdy zaliczałem. Jestem bogiem… Taka prawda.
- Chodź z
nami na kawę- zaproponowała Alicia, kiedy mogliśmy już wyjść z uczelni.
Szczerze, wolałem wrócić do domu i położyć się na kanapie obok mojego kochanego
chłopaka, ale wiedziałem, że jeżeli jego matka już tam jest, moje plany legną w
gruzach. A że jestem tylko współlokatorem Gerarda, mogę wrócić sobie nawet o 2
w nocy i nic mu do tego.
- Okej-
odpowiedziałem z uśmiechem i ruszyłem za przyjaciółkami. Doszliśmy do
niewielkiej kawiarni, umiejscowionej kilkaset metrów od szkoły i zajęliśmy
jeden ze stolików, przy których stały kolorowe kanapy. Rozsiadłem się na jednej
z nich, obok mnie usiadła naturalnie Jamia, a naprzeciw nas jej kumpela, która
bacznie obserwowała nasze zachowania, w sumie nie wiem dlaczego. Jeśli ona chce
nas zeswatać to niech nawet nie próbuje… Bo choćby odebrali mi wszystkie
moje żelki i kawę to się NIE DAM!
- Frank… A
hmmm… Ty tak na serio z tym tam tamtym… no- brunetka siedząca przede mną
zaczęła wymachiwać rękami, próbując się wysłowić, kiedy jej koleżanka wstała i
udała się, najpewniej do łazienki.
- Gerardem-
pomogłem dziewczynie.- Tak na serio, a czego chcesz?
- Żebyś mnie
uratował. Odkąd zaczęłyśmy studia i Jamia cię zobaczyła gada tylko o tobie.
Ciągle, ohh jaki ten Frank jest piękny, Alicia zrób coś, czemu on jest gejem-
przedrzeźniała znajomą- Wiesz jak to jest słuchać o tobie dzień w dzień,
godzina w godzinę i tak do wyrzygania… - spojrzała na mnie z niesmakiem i
nadzieją w oczach.
- No cóż…. Nic
na to nie poradzę- No jak ja niby mam jej pomóc… Zaprosić Jamię na randkę-ściemę
i udawać, że jest fajnie… Nie ma mowy. Nie chodzi mi o to, że jest brzydka, czy
jakaś odrzucająca, po prostu, ludzie po pierwsze jestem gejem i mam chłopaka,
po drugie nie jestem jakimś chłopcem do pocieszania nieszczęśliwie zakochanych
studentek.
- Ale proszę…
To chociaż daj jej wreszcie do zrozumienia, że totalnie cię ona nie obchodzi…. Jako
dziewczyna- To moja orientacja seksualna nie jest wystarczającym dowodem na
moje niezainteresowanie?
- I nie
wystarcza jej to, że mam chłopaka?- zaśmiałem
się.
- Nie-
odpowiedziała poważnie dziewczyna, na co ja spojrzałem na nią z lekkim
zdziwieniem. Jamia jest uparta. Nie ma co.
- Łał… Ale
co ja niby….- przerwałem, bo do stołu wróciła, bohaterka naszej rozmowy.
- O czym
gadacie?- spojrzała na nas z uśmiechem. Całkiem ładnym, trzeba przyznać.
- O tym, że
Frank chciałby z tobą iść do kina- CO KURWA?! Jaka z niej…… zła kobieta.
- Naprawdę? –
Oczy Jamii w jednej chwili rozświetliły się nadzieją. Boże, ja na serio tak na
nią działam? Łał…
- Tak. Tylko
nie wiedział co na to powiesz- odpowiedziała za mnie Alicia i posłała mi triumfalne
spojrzenie.- To wiecie co? Zostawię już was i wrócę grzecznie do domu…
- Ale…. –
zacząłem, chcąc się jakoś jeszcze wybronić, jednak brunetka z uśmiechem
pomachała do nas szczupłą dłonią i wyszła z kawiarni.- Jamia… ja… Bo… Wiesz, że
to tylko takie przyjacielskie spotkanie?- spytałem, kiedy zobaczyłem jak ona
teraz na mnie patrzy. Tyle uwielbienia w jednym spojrzeniu jeszcze nie
widziałem. Mówię poważnie.
- Pewnie…
przecież ty masz chłopaka- stwierdziła powoli.. Nagle wpadłem na genialny plan.
Gerard przełamie się i powie matce co i jak, kiedy będzie zazdrosny. Z a z d r
o ś ć – to jest klucz to zgnębiania wytrzymałości psychicznej mojego chłopaka.
Okropny jestem, wiem.
- Ale jak
chcesz, możemy pójść do mnie- uśmiechnąłem się. Chyba nie muszę wam tłumaczyć
jak działa mój podły umysł.
***
Otworzyłem
drzwi i wpuściłem przez nie tryskającą szczęściem dziewczynę.
- To ty
Frankie?- usłyszałem głos chłopaka i za chwilę pojawił się przede mną mój ukochany
brunet. Wy nawet nie wiecie jak wielką miałem ochotę, żeby się na niego rzucić
i pocałować te jego wąskie różowe wargi. Czemu on musiał być taki ładny wtedy,
kiedy próbowałem udawać obrażonego?
Brunet
nachylił się i chciał mnie pocałować, jednak ja teatralnie odwróciłem głowę i
odsunąłem Gerarda od siebie.
- Cześć-
przywitałem się z wrednym uśmiechem i szybko odwróciłem do stojącej obok dziewczyny.- Chyba wiesz, że to
Jamia, więc przedstawiać was sobie nie trzeba, bo Jamia też wiesz, że to mów
WSPÓŁLOKATOR Gerard- powiedziałem jak zwykle bardzo składnie, kładąc wieeeeelki
nacisk na jak wiecie, najważniejsze słowo w tej wypowiedzi.
Gerard podał
dziewczynie rękę i ze sztucznym uśmiechem zaprosił do kuchni, gdzie jak się
okazało, siedziała sobie blond kobieta i łypała na wszystko swoimi matczynymi
oczami.
- Oh, to
twoja dziewczyna, Gerry?- zapytała patrząc na Jamię, na co bruneta jakby
olśniło i w jednym momencie przyciągnął Jamię do siebie i przytulił ją.
- Tak-
odpowiedział zadowolony, ale nie z powodu, ze właśnie posiadł dziewczynę, lecz
z powodu, że zniweczył mój misterny plan.
- Tak
pewnie, to jego dziewczyna. Bo kogo tu obchodzą moje uczucia?!- westchnąłem
głośno i sięgnąłem do lodówki po mleko. Gerard spojrzał się na mnie złowrogo, a
Jamia, zaskoczona tym co się tu dzieje, patrzyła z przerażeniem na matkę mojego
chłopaka.
Kiedy wszedłem z kuchni usłyszałem tylko jak blondynka pyta:
‘A temu o co chodziło?’ i poszedłem z miską płatków do naszej sypialni.
Posiedziałem
tak chwilę, bawiąc się własnym jedzeniem, mieszając je w kółko, kiedy wreszcie
brunet otworzył drzwi i usiadł obok mnie na łóżku.
-
Przepraszam- powiedział cicho, a ja nawet nie drgnąłem- Frankie…- położył mi
rękę na ramieniu.
- Wracaj to
dziewczyny i matki- stwierdziłem oschle.
- Nie bądź
taki… Ona niedługo wyjedzie i wszystko będzie tak jak wcześniej. Nie chcę się z
tobą kłócić przez moją matkę. Tak będzie lepiej. Zależy mi na tobie, a ty to
ignorujesz.
- Przestań
pieprzyć- włożyłem sobie do ust łyżkę z płatkami i wlepiłem wzrok w ścianę-
Gdyby ci zależało, to byś jej powiedział- skwitowałem i kiedy zobaczyłem, że o
dziwo już zjadłem, wstałem i wyszedłem z pokoju, z zamiarem odłożenia miski do
zlewu.
- Pójdę już-
usłyszałem głos Jamii i uśmiechnąłem się do wychodzącej z kuchni dziewczyny.
-
Przepraszam- wyszeptałem i z głupią miną odprowadziłem znajomą do drzwi.
- O co….
- Jutro ci
wyjaśnię- zamknąłem za nią drzwi i wróciłem do kuchni.
- Frank-
przedstawiłem się, bo jakoś wcześniej nie miałem okazji. Kobieta zignorowała
mój naprawdę szczery i serdeczny gest i
wbiła wzrok w jakiś niewiadomy punkt. Westchnąłem i znów wyszedłem z pomieszczenia.
- No proszę-
Gerard stanął przede mną w korytarzu.
- Daj spokój.
- Możecie
przenieść moje rzeczy do pokoju?- Obok nas pojawiła się blondynka i wskazała na
walizki.
- Pewnie. To…
możesz spać w u Franka w pokoju a ja jakoś przeżyję spanie we dwóch w moim
łóżku z. On chyba też się bardzo nie zezłości- mrugnął do mnie brunet i wziął
walizki.
- Chcesz
spać z chłopakiem w jednym łóżku? To nienormalne. Nie będziesz mu zawracał
głowy. Ten tydzień możesz spać na kanapie.
- TYDZIEŃ?!-
wrzasnęliśmy razem z przerażeniem.
- Muszę
trochę pobyć z synem- wyjaśniła.
- To miłego
spania na kanapie… GERRY- stwierdziłem z ironią i poszedłem do ‘mojego’ pokoju.
Chwilę potem
umyłem się i wszedłem pod kołdrę, do łóżka, którego nikt nigdy nie używał.
Stało sobie bezużyteczne i czekało właśnie na taką chwilę.
- Możemy
pogadać?- brunet w samych bokserkach, z kołdrą i poduszką pod pachą spojrzał na
mnie ze skruchą.
- A mamy o
czym?- zapytałem. Naprawdę chciałem go teraz mocno pocałować, ale byłem na
niego zbyt zły, żeby dać za wygraną. Kiedy zobaczył mój stosunek do zaistniałej
sytuacji, odwrócił się na pięcie i trzasnął moimi drzwiami.
Westchnąłem
smutno i jak zawsze sięgnąłem po zeszyt.
Ja nie wiem. Zwyczajnie nie wiem już co i
jak. Czemu ja jestem taki głupi, że nie kazałem mu położyć się obok mnie i spać
tutaj? Debil ze mnie.
No nic… może coś ciekawego mi się chociaż
przyśni.
Dobranoc.
________________________________________Bardzo krótki, ja wiem, ale jakoś szczerze nie mogę wymyśleć czegoś ciekawszego :<
nie wiem, co ci sie w nim nie podoba, serio. nawet ja, co lubie sie przyczepic czasem stwierdzam, ze pomijajac kilka bledow byl naprawde dobry. serio. moj telefon az sie wiesza, tak mu sie podobalo. <3
OdpowiedzUsuń/ savemesorrow
To jest cudowne! Widzę, że wsadziłaś złą matkę Gerarda, jako powód fochania się Frania. I dobrze. W końcu… miłość musi przejść wiele upadków XDDD [fools-for-love.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńWłaśnie zauważyłam,z ę ni skomentowałam tego odcinak... Nie wiem jak to się mogło stać, ale już nadrabiam zaległości ;] Jak Franek mógł tak potraktować Gerad? Ten jeszcze taki skruszony przyszedł... A ta matka tez się tak nagle wpier papier między nich. Z jednak strony jakby Żerard powiedział jej byłoby łatwiej ... No ale pisz dalej i mam nadzieję, ze mój komentarz popchnie Ciebie do dalszego pisania ;)
OdpowiedzUsuńfajny nowy wygląd .Franek się focha na Gerdzia niedobrze. A ta mamuśka co tak się wpieprzyła pomiędzy nich ? Niech Żerard się przełamie i jej powie ze Fochmen to jego ukochany.Tak będzie lepiej..oby
OdpowiedzUsuńuuu, nieładnie... Biedni Gee i Frank. Będą musieli się jakoś "ukrywać" przez ten tydzień, co pewnie im nie wyjdzie...
OdpowiedzUsuńbtw. Teraz tak wpadłam na twojego bloga i muszę przyznać, że jest zajebisty. I oczywiście ciekawy! Czytam go i nawet nie wiem, kiedy skończyłam:( Ja chcę więcej!!!!!! Daj szybko nexta;]
~~Frerard~~
http://youll-be-my-detonator-frerard.blog.onet.pl/