_______________________________________________
- Nie
rozumiem- wierzcie, w takiej sytuacji, stać człowieka tylko na błaganie w
myślach, że to wszystko sen.
- Wyjeżdżam…
- Jak to?
Czemu?
- Kiedyś ci
to wszystko wyjaśnię. Obiecuję. – przysunął się do mnie i mocno pocałował moje
wargi.
Kiedy
zrozumiałem, że tak naprawdę mogę go już nigdy nie zobaczyć, objąłem chłopaka w
pasie i odwzajemniłem pocałunek.
Jednak po
chwili, Gerard lekko odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
- Kocham
cię.
- To czemu
wyjeżdżasz?
- Frank,
proszę…
- Powiedz.
- Nie dziś.
- Ale..- po
policzku ściekła mi łza. Brunet tylko otarł ją lekko ręką i odszedł… Tak
zwyczajnie odszedł.
W tej chwili
nawet nie miałem siły, żeby zwymyślać w głowie cały świat.
Znałem go
krótko. Nie wiedziałem o nim prawie nic. Jedyne czego byłem pewien to to, że
bez niego na pewno nie dam rady. Po prostu nie wytrzymam bez obecności Gerarda.
Usiadłem
przed domem i wyciągnąłem papierosa. Nawet palic mi się teraz nie chciało…
Rzuciłem małe pudełeczko na ziemię i schowałem twarz w dłoniach.
Poczułem, że
ktoś kładzie mi rękę na ramieniu.
Podniosłem
głowę.
Ronnie..
- Co się
stało?
- Nic. Kiedy
idziemy?
- Przecież
widzę. Mów.
- Nic,
naprawdę.
- I z tego
powodu siedzisz tu i płaczesz?- zakpił.- Mów.
- Gerard
wyjechał.
- Ty na
serio byłeś z nim?
- Nie wiem…
- Jak to?
- No tak to.
Prawie nic o nim nie wiem…- Czemu ja się zaczynam wyżalać? Przecież co go to
obchodzi?
- No i co z
tego, że nic o nim nie wiesz..
- Dobra, na
serio nie ważne. Idziemy?
- Hę?
- No na tą
imprezę…
- Na pewno
chcesz tam iść? Mam.. dość dziwnych znajomych.
- Chcę,
chcę- uśmiechnąłem się. Może będzie mi trochę lepiej?
Podjechaliśmy pod szary budynek
z wielkim czerwonym neonem.
Kurwa, gdzie
on mnie przywiózł?!
- Możesz mi
to wyjaśnić?- spojrzałem na chłopaka z tak debilną miną, ze aż się zaśmiał.
- No
przecież mówiłem, że idziemy na imprezę.
- Ale
mówiłeś, że od znajomych!
- To bar
moich znajomych- odpowiedział z uśmiechem i pociągnął mnie za rękę do środka.
- Ronnie!- Jakiś
blondyn w różowych spodniach i koszulce z wielkim dekoltem rzucił się na
chłopaka i pocałował go w policzek, po czym stanął przede mną i zrobił to samo.
- Rick-
uśmiechnął się serdecznie.
- Frank.
-Zaraz
przyjdzie reszta, ale z tego co wiem to jadą z Olivierem więc na sto procent
się spóźnią.
Cały czas
ciągnięty za rękę przez Ronnie’go zostałem posadzony przy barze.
Po jakimś
czasie zaczęli dochodzić inni i zachowywali się tak samo jak.. Rick?
Czułem się
dziwnie w otoczeniu chłopaków wyglądających jak stereotypowy gej.
Jednak muszę
przyznać, że byli całkiem… mili..
-
Zatańczysz?- Rick zwrócił się do mnie.
-
Żartujesz?- Musiałbym być ostro pijany, żeby przystać na jego propozycję.
Pokręciłem tylko głową i dopiłem piwo.
- No
chodź-złapał mnie za ręce- proszę.- Człowieku daj spokój.
- Nie, nie
na serio nie jestem w nastroju.
- Co się
stało- chłopak wpakował mi się na kolana. Ja pierdole co się dzieje?!
- Jego
chłopak wyjechał- sprostował Ronnie. No dzięki wielkie, ale nie pamiętam, żebym
zatrudiał cię jako adwokata.
- Oj,
biedny. Tony, dolej mu!
W taki
sposób, pocieszany przez blondyna, wypiłem co najmniej pięć piw i o ile się nie
mylę to parę szklanek wódki.
BOŻE CO SIĘ
DZIEJE?!
Ja nie wiem
kto i czemu, ale przycisnął mnie do siebie i wplatając dłonie w moje włosy wpił
się w moje wargi.
Nie mam pojęcia ile czasu nie było mnie w domu, ale kiedy odstawiono
mnie pod same drzwi domu, nie mogłem nawet ustać przez kilka sekund na własnych
nogach. Ktoś ciągle mnie podtrzymywał. Otworzył drzwi i jeszcze na koniec, znów
mnie pocałował, prawie mnie przewracając.
Znów nie
wiem w jaki sposób, ale udało mi się wejść do domu.
- Boże
Frank!- Mama? Ale skąd? Czemu?
- Ojej, mój
synek nareszcie przyszedł do domu pijany- no to rzeczywiście powód do dumy
tatusiu.
Dobra ale
skąd oni się wzięli?!
- Chodź tu.
Gdzie ty byłeś?- mama złapała mnie za ramię i posadziła na kanapie
- Z
kolegami…
- Ty masz
kolegów?- tak tatusiu.
- Gdzie
byłeś?!
- No z
kolegami na imprezie- wykrztusiłem trochę niewyraźnie.
- Oj daj mu
spokój, niech idzie spać. Chodź Frank- no ten człowiek po raz pierwszy wykazał
się zrozumieniem godnym ojca. Podniósł mnie z kanapy i poprowadził do łóżka.
***
Obudziłem
się, no jak to bywa po imprezie- bo wiecie ja wielki znawca jestem- z koszmarnym
bólem głowy.
Franio
niezbyt często się upija, więc proszę o wyrozumiałość.
Zszedłem na
dół tak jak wstałem- z koszmarnie potarganymi włosami, w wygniecionych
wczorajszych ciuchach i rozmazanym makijażem… Cudnie.
- Cześć
Frankie- a tatuś co taki wesoły? I co on tu robi?!
- Skąd wy
tu?- wychrypiałem.
- Myślałem
że mieszkamy, ale jak cos to mogę wyjść- Jezu tato, to nie jest wcale śmieszne.
- No to mów
gdzie wczoraj byłeś.
- Yyyy.. w
klubie czy barze jakimś.. z Ronnie’m i tam paroma innymi.
- Obawiam
się że to nie był taki zwykły klub, do jakiego chodzą twoi rówieśnicy.- mama
zgromiła ojca wzrokiem za tą wypowiedź. Ale nie da się ukryć że miał rację…
- A ten Ronnie
to twój chłopak?
- Nieee…
Kolega.
- To z
każdym kolegą tak namiętnie się żegnasz.- o co chodzi temu człowiekowi. Ja naprawdę
kiedyś pozbawię mojego ojca głowy. Chociaż nie będzie mógł mówić.
- Że co?!-
kiedy dotarło do mnie co powiedział, miałem wrażenie że zaraz coś we mnie
wybuchnie. JA Z RONNIEM?!
- No to
chyba Ronnie… Taki szatyn, no ten co do ciebie przyszedł jak byłeś chory.. Ale
szczerze mówiąc myślałam, że jesteś z Gerardem.
- Wyjechał.-
skwitowałem i szybko odwróciłem się, bo poczułem, że do oczu napływają mi łzy.
Wbiegłem na
górę i zatrzasnąłem za sobą drzwi od łazienki. Znów miałem ochotę wybuchnąć
płaczem.
Możecie mi
mówić, że go nie znałem, że nie można kochac człowieka, o którym nic się nie
wie.
Może i nie
można, ale jeśli tak to ja jestem wyjątkiem.
Wziąłem długi prysznic,
zmieniłem ubrania i w końcu usiadłem na łóżku. Wyjąłem zeszyt. Jak zawsze…
Sobota
Jedyne co mam do powiedzenia to tyle, że
wreszcie zrozumiałem, że moje życie NIE jest komedią romantyczną.
No tak, jestem debilem, że zrozumiałem to dopiero
teraz, ale każdy potrzebuje czasu.
A takie ułomne dzieci jak ja potrzebują go
ze trzy razy więcej.
Nawet nie mam budyniu, ani żelków, by w
desperacji przytyć z dziesięć kilo.
A
weź wyjdź. DO WIDZENIA.
_________________________________________________
No tak...krótko, no bo w sumie to ciąg dalszy...Tak sobie ostatnio myślałam, że to chyba mój ostatni Frerard....
*le wychodzi ninja* Soryyyy że nie komentuję ale czytam od groma fanfików i połowy nie komentuję z braku czasu. I to, co ci teraz powiem masz zapamiętać. TO NIE MOŻE BYĆ TWÓJ OSTATNI FRERARD, JASNE? PISZESZ DOBRZE, ŚWIETNIE, GENIALNIE, MILIARD RAZY LEPIEJ NIŻ JA! *mówi osoba, która pisze choć wie że nie umie, twoja fanka od początku, od pierwszego rozdziału give me a reason to belive* No i tegoooo... CZEMU TEN UJ GO ZOSTAWIŁ? CZEMU WYJECHAŁ, NOOO? NIECH WRACA, DO CHOLERY JASNEJ. Sory, odbija mi... Ale Gerard ma wrócić, jasne? I od razu mówię, że nienawidzę Ronnie'go, wykorzystuje ćwok sytuację, że Frank jest załamany... Dawaj rozdział, szybko, wiedz że choć nie komentuję i jestem tu jako ninja, to czytam i jestem twoją fanką. No, kocham cię, pisz <3
OdpowiedzUsuńEkhm... Podpisuję się pod komentarzem osoby powyżej. Również jestem ninją, nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów i jeśli to będzie twój ostatni Frerard to cię znajdę. :D No chyba, że chcesz pisać coś innego niż Frerardy to ok, ALE MASZ COŚ PISAĆ!!! xD
OdpowiedzUsuńTy chyba oszalałaś !! Nie chce słyszeć, ze nie będziesz już nic pisać ... Piszesz coraz to lepiej ;p Opanowałaś już ta sztukę rozciągania w czasie i jest serio super ^^ Czytałam twoje poprzednie opowiadania i mówię, ze to jest najlepsze ^^ A ten Ronnie niech spierdala na choinkę ;< Nie lubię go ;p A Gee ma wrócić z wojaży ;>
OdpowiedzUsuńto twój ostatni frerard ! czegoś się najadła lub napiła ze takie bzdety wypisujesz!!Kochana pisanie idzie ci coraz lepiej ^^ SPALIĆ Ronniego !! Dawać Gerarda i odebrać Frankiemu budyń i żyletki!!och coś czuje ze znajomość z ronnie niedobrze się skończy a jak on jeszcze bardziej Frania psychicznie rozwali? i dosypie coś do drinka i.. eee...zboczuch ze mnie,Zabierzcie ode mnie moją głowę xD
OdpowiedzUsuńzboczona nieumiejąca komentować Bryy
ej, Ronnie jest jakiś ułomny |D *le siadło jej od urodzinowych życzeń i całusków od rana* bo tego.. i Rick też. weeź, Gerard jest dupkiem! D: i masz pisać dalej! ;_;
OdpowiedzUsuń// mistakes-of-the-past
fakt, ronnie jest ułomny. i GERDUUUUUUUUUUUUU JAKM MOGŁEŚ D; /theuniverse
OdpowiedzUsuń