niedziela, 25 marca 2012

Could you make me kiss you: ROZDZIAŁ SIÓDMY

No w sumie to miało być to zawarte w poprzednim rozdziale, ale no cóż. Nie wyszło... Mam nadzieję, że nie robi się nudne. I że  nie za szybko. Endżoj i może komentarzyk?
_______________________________________________

- Nie rozumiem- wierzcie, w takiej sytuacji, stać człowieka tylko na błaganie w myślach, że to wszystko sen.
- Wyjeżdżam…
- Jak to? Czemu?
- Kiedyś ci to wszystko wyjaśnię. Obiecuję. – przysunął się do mnie i mocno pocałował moje wargi.
Kiedy zrozumiałem, że tak naprawdę mogę go już nigdy nie zobaczyć, objąłem chłopaka w pasie i odwzajemniłem pocałunek.
Jednak po chwili, Gerard lekko odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
- Kocham cię.
- To czemu wyjeżdżasz?
- Frank, proszę…
- Powiedz.
- Nie dziś.
- Ale..- po policzku ściekła mi łza. Brunet tylko otarł ją lekko ręką i odszedł… Tak zwyczajnie odszedł.
W tej chwili nawet nie miałem siły, żeby zwymyślać w głowie cały świat.
Znałem go krótko. Nie wiedziałem o nim prawie nic. Jedyne czego byłem pewien to to, że bez niego na pewno nie dam rady. Po prostu nie wytrzymam bez obecności Gerarda.
Usiadłem przed domem i wyciągnąłem papierosa. Nawet palic mi się teraz nie chciało… Rzuciłem małe pudełeczko na ziemię i schowałem twarz w dłoniach.
Poczułem, że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu.
Podniosłem głowę.
Ronnie..
- Co się stało?
- Nic. Kiedy idziemy?
- Przecież widzę. Mów.
- Nic, naprawdę.
- I z tego powodu siedzisz tu i płaczesz?- zakpił.- Mów.
- Gerard wyjechał.
- Ty na serio byłeś z nim?
- Nie wiem…
- Jak to?
- No tak to. Prawie nic o nim nie wiem…- Czemu ja się zaczynam wyżalać? Przecież co go to obchodzi?
- No i co z tego, że nic o nim nie wiesz..
- Dobra, na serio nie ważne. Idziemy?
- Hę?
- No na tą imprezę…
- Na pewno chcesz tam iść? Mam.. dość dziwnych znajomych.
- Chcę, chcę- uśmiechnąłem się. Może będzie mi trochę lepiej?
                Podjechaliśmy pod szary budynek z wielkim czerwonym neonem.
Kurwa, gdzie on mnie przywiózł?!
- Możesz mi to wyjaśnić?- spojrzałem na chłopaka z tak debilną miną, ze aż się zaśmiał.
- No przecież mówiłem, że idziemy na imprezę.
- Ale mówiłeś, że od znajomych!
- To bar moich znajomych- odpowiedział z uśmiechem i pociągnął mnie za rękę do środka.
- Ronnie!- Jakiś blondyn w różowych spodniach i koszulce z wielkim dekoltem rzucił się na chłopaka i pocałował go w policzek, po czym stanął przede mną i zrobił to samo.
- Rick- uśmiechnął się serdecznie.
- Frank.
-Zaraz przyjdzie reszta, ale z tego co wiem to jadą z Olivierem więc na sto procent się spóźnią.
Cały czas ciągnięty za rękę przez Ronnie’go zostałem posadzony przy barze.
Po jakimś czasie zaczęli dochodzić inni i zachowywali się tak samo jak.. Rick?
Czułem się dziwnie w otoczeniu chłopaków wyglądających jak stereotypowy gej.
Jednak muszę przyznać, że byli całkiem… mili..
- Zatańczysz?- Rick  zwrócił się do mnie.
- Żartujesz?- Musiałbym być ostro pijany, żeby przystać na jego propozycję. Pokręciłem tylko głową i dopiłem piwo.
- No chodź-złapał mnie za ręce- proszę.- Człowieku daj spokój.
- Nie, nie na serio nie jestem w nastroju.
- Co się stało- chłopak wpakował mi się na kolana. Ja pierdole co się dzieje?!
- Jego chłopak wyjechał- sprostował Ronnie. No dzięki wielkie, ale nie pamiętam, żebym zatrudiał cię jako adwokata.
- Oj, biedny. Tony, dolej mu!
W taki sposób, pocieszany przez blondyna, wypiłem co najmniej pięć piw i o ile się nie mylę to parę szklanek wódki.
BOŻE CO SIĘ DZIEJE?!
Ja nie wiem kto i czemu, ale przycisnął mnie do siebie i wplatając dłonie w moje włosy wpił się w moje wargi.
Nie mam pojęcia ile czasu nie było mnie w domu, ale kiedy odstawiono mnie pod same drzwi domu, nie mogłem nawet ustać przez kilka sekund na własnych nogach. Ktoś ciągle mnie podtrzymywał. Otworzył drzwi i jeszcze na koniec, znów mnie pocałował, prawie mnie przewracając.
Znów nie wiem w jaki sposób, ale udało mi się wejść do domu.
- Boże Frank!- Mama? Ale skąd? Czemu?
- Ojej, mój synek nareszcie przyszedł do domu pijany- no to rzeczywiście powód do dumy tatusiu.
Dobra ale skąd oni się wzięli?!
- Chodź tu. Gdzie ty byłeś?- mama złapała mnie za ramię i posadziła na kanapie
- Z kolegami…
- Ty masz kolegów?- tak tatusiu.
- Gdzie byłeś?!
- No z kolegami na imprezie- wykrztusiłem trochę niewyraźnie.
- Oj daj mu spokój, niech idzie spać. Chodź Frank- no ten człowiek po raz pierwszy wykazał się zrozumieniem godnym ojca. Podniósł mnie z kanapy i poprowadził do łóżka.
 ***
Obudziłem się, no jak to bywa po imprezie- bo wiecie ja wielki znawca jestem- z koszmarnym bólem głowy.
Franio niezbyt często się upija, więc proszę o wyrozumiałość.
Zszedłem na dół tak jak wstałem- z koszmarnie potarganymi włosami, w wygniecionych wczorajszych ciuchach i rozmazanym makijażem… Cudnie.
- Cześć Frankie- a tatuś co taki wesoły? I co on tu robi?!
- Skąd wy tu?- wychrypiałem.
- Myślałem że mieszkamy, ale jak cos to mogę wyjść- Jezu tato, to nie jest wcale śmieszne.
- No to mów gdzie wczoraj byłeś.
- Yyyy.. w klubie czy barze jakimś.. z Ronnie’m i tam paroma innymi.
- Obawiam się że to nie był taki zwykły klub, do jakiego chodzą twoi rówieśnicy.- mama zgromiła ojca wzrokiem za tą wypowiedź. Ale nie da się ukryć że miał rację…
- A ten Ronnie to twój chłopak?
- Nieee… Kolega.
- To z każdym kolegą tak namiętnie się żegnasz.- o co chodzi temu człowiekowi. Ja naprawdę kiedyś pozbawię mojego ojca głowy. Chociaż nie będzie mógł mówić.
- Że co?!- kiedy dotarło do mnie co powiedział, miałem wrażenie że zaraz coś we mnie wybuchnie. JA Z RONNIEM?!
- No to chyba Ronnie… Taki szatyn, no ten co do ciebie przyszedł jak byłeś chory.. Ale szczerze mówiąc myślałam, że jesteś z Gerardem.
- Wyjechał.- skwitowałem i szybko odwróciłem się, bo poczułem, że do oczu napływają mi łzy.
Wbiegłem na górę i zatrzasnąłem za sobą drzwi od łazienki. Znów miałem ochotę wybuchnąć płaczem.
Możecie mi mówić, że go nie znałem, że nie można kochac człowieka, o którym nic się nie wie.
Może i nie można, ale jeśli tak to ja jestem wyjątkiem.
                Wziąłem długi prysznic, zmieniłem ubrania i w końcu usiadłem na łóżku. Wyjąłem zeszyt. Jak zawsze…

Sobota
Jedyne co mam do powiedzenia to tyle, że wreszcie zrozumiałem, że moje życie NIE jest komedią romantyczną.
No tak, jestem debilem, że zrozumiałem to dopiero teraz, ale każdy potrzebuje czasu.
A takie ułomne dzieci jak ja potrzebują go ze trzy razy więcej.
Nawet nie mam budyniu, ani żelków, by w desperacji przytyć z dziesięć kilo.
                                                                                            A weź wyjdź. DO WIDZENIA.
_________________________________________________
No tak...krótko, no bo w sumie to ciąg dalszy...Tak sobie ostatnio myślałam, że to chyba mój ostatni Frerard.... 

6 komentarzy:

  1. *le wychodzi ninja* Soryyyy że nie komentuję ale czytam od groma fanfików i połowy nie komentuję z braku czasu. I to, co ci teraz powiem masz zapamiętać. TO NIE MOŻE BYĆ TWÓJ OSTATNI FRERARD, JASNE? PISZESZ DOBRZE, ŚWIETNIE, GENIALNIE, MILIARD RAZY LEPIEJ NIŻ JA! *mówi osoba, która pisze choć wie że nie umie, twoja fanka od początku, od pierwszego rozdziału give me a reason to belive* No i tegoooo... CZEMU TEN UJ GO ZOSTAWIŁ? CZEMU WYJECHAŁ, NOOO? NIECH WRACA, DO CHOLERY JASNEJ. Sory, odbija mi... Ale Gerard ma wrócić, jasne? I od razu mówię, że nienawidzę Ronnie'go, wykorzystuje ćwok sytuację, że Frank jest załamany... Dawaj rozdział, szybko, wiedz że choć nie komentuję i jestem tu jako ninja, to czytam i jestem twoją fanką. No, kocham cię, pisz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekhm... Podpisuję się pod komentarzem osoby powyżej. Również jestem ninją, nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów i jeśli to będzie twój ostatni Frerard to cię znajdę. :D No chyba, że chcesz pisać coś innego niż Frerardy to ok, ALE MASZ COŚ PISAĆ!!! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty chyba oszalałaś !! Nie chce słyszeć, ze nie będziesz już nic pisać ... Piszesz coraz to lepiej ;p Opanowałaś już ta sztukę rozciągania w czasie i jest serio super ^^ Czytałam twoje poprzednie opowiadania i mówię, ze to jest najlepsze ^^ A ten Ronnie niech spierdala na choinkę ;< Nie lubię go ;p A Gee ma wrócić z wojaży ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. to twój ostatni frerard ! czegoś się najadła lub napiła ze takie bzdety wypisujesz!!Kochana pisanie idzie ci coraz lepiej ^^ SPALIĆ Ronniego !! Dawać Gerarda i odebrać Frankiemu budyń i żyletki!!och coś czuje ze znajomość z ronnie niedobrze się skończy a jak on jeszcze bardziej Frania psychicznie rozwali? i dosypie coś do drinka i.. eee...zboczuch ze mnie,Zabierzcie ode mnie moją głowę xD
    zboczona nieumiejąca komentować Bryy

    OdpowiedzUsuń
  5. ej, Ronnie jest jakiś ułomny |D *le siadło jej od urodzinowych życzeń i całusków od rana* bo tego.. i Rick też. weeź, Gerard jest dupkiem! D: i masz pisać dalej! ;_;

    // mistakes-of-the-past

    OdpowiedzUsuń
  6. fakt, ronnie jest ułomny. i GERDUUUUUUUUUUUUU JAKM MOGŁEŚ D; /theuniverse

    OdpowiedzUsuń