poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Could you make me kiss you: EPILOG

Zuzia lubi happy endy.. Skomentować proszę tak na koniec :3
________________________________________________


Weszliśmy zdyszani przez niewielkie drewniane drzwi od naszego nowego mieszkania i rzuciliśmy torby na podłogę.
- No to proszę. Teraz już możemy być sami ile tylko chcemy- skwitował Gerard i pocałował mnie mocno.
- Jakbyście czegoś potrzebowali to zawsze służę pomocą- mama stanęła w drzwiach i uśmiechnęła się promiennie. Tak miło było znowu widzieć ten uśmiech, przepełniony matczyną troską.
- Dzięki- podszedłem do niej i przytuliłem się mocno.
Po chwili odeszła i zamknęła za sobą drzwi.
- Wiesz, że teraz czeka nas rozpakowanie tego wszystkiego?- Gee spojrzał na mnie, a potem z niechęcią na bagaże.
Nareszcie mieliśmy własne mieszkanie. I pomyśleć, ze czas do skończenia szkoły tak szybko minął. Ludzie byłem wolny! To znaczy wypadało jeszcze ogarnąć jakąś uczelnię. Ale co tam.
Brunet padł na kanapę. Nasze mieszkanie było już praktycznie urządzone. No wiecie, taki prezent od rodziców, moich i Gerarda.
Ja natomiast wyszukałem w moim plecaku zeszyt w zielonej okładce i poszedłem do łazienki.

Słowem podsumowania: Wszystko jest cudnie i w ogóle prześlicznie.  Mógłbym nawet stwierdzić, że gdyby tak poznać szczegóły mego uroczego życia, to zarobiłbym niezłą kasę na dobrej komedii romantycznej. A w takiej zawsze musi być dobre zakończenie w stylu ‘ I żyli długo i szczęśliwie’. I tak ma być. Rozpieszczony dzieciak Franuś potrzebuje zawsze happy endów.
Wyjąłem z kieszeni zapalniczkę i trzymając zeszyt nad umywalką podpaliłem róg jednej z kartek.
My tu mamy wspaniałe zakończenie, a ty się pal- tak mógłby wyglądać ostatni wpis w moim dzienniku, ale teraz już za późno. Ogień pożarł już całkiem sporą część moich zapisków. Co z tego, że będzie śmierdzieć w całym mieszkaniu.
- Boże, Frank co ty robisz?!- Gerard wpadł do łazienki.
- Nic- stwierdziłem obojętnie, wrzuciłem szczątki zeszytu do umywalki i zalałem je wodą, po czym założyłem brunetowi ręce na szyję i pocałowałem mocno jego wargi.
Nadal się całując przenieśliśmy się do sypialni, której połowę zajmowały bagaże i zrzucając z siebie koszulki padliśmy na łóżko.
Resztę dopiszcie sobie sami. Ja nie mam teraz czasu na zabawianie was historiami z mojego życia.

4 komentarze:

  1. Hahahaha ;p Cudne ;> Nie potrafię tego po prostu opisać ;p Mam takiego, jednego, wielkiego banana na pysku ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda ze juz koniec to było boskie !! :)banana mam na twarzy osz ty zmyłaś mego pokerfejsa xD a to sztuka niełatwa . kocham cię ♥♥♥ a teraz będziesz pisać live and breathe and die alone ? jak tak to kocham cię jszcze bardziej !!!!!!!!!!!!!!

    Bryy

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo, bardzo fajnie się skończyło, chyba tyle mogę powiedzieć :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Niby nie powinnam tego pisać, ale ten epilog jest moją ulubioną częścią. :D Nie dlatego, że "wreszcie się skończyło", tylko no, jest świetny, strasznie mi się podoba. :D W ogóle całe opowiadanie. :3

    OdpowiedzUsuń